image_pdfimage_print
Rumunia (1966, 1969, 1970 i 2001)

Rumunia (1966, 1969, 1970 i 2001)

Zygmunt Wojski (Wrocław)

Mój pierwszy pobyt w Bukareszcie miał być krótki, ale stało się inaczej. W moim przedziale pociągu z Sofii do Bukaresztu jechała też Francuzka Jeannine. Czytała jakąś książkę w języku francuskim, ale z przerwami, bo pewien starszy Rumun bawił ją rozmową. Dopiero gdy pociąg wjeżdżał na peron Dworca Północnego w Bukareszcie odważyłem się zapytać ją, czy może mi polecić jakiś tani hotel w tym mieście. Odparła, że nie zna miasta, ale zaraz spotka się ze swoimi rumuńskimi przyjaciółmi i zapyta ich. Na peronie czekała pani Victoria Mihailescu, matka Magdy, przyjaciółki Jeannine, w towarzystwie pewnego Kongijczyka. Zagadnięta przez Jeannine na temat hotelu pani Victoria rzekła do mnie: „Teraz jedzie pan do nas, a potem zobaczymy”. Okazało się, że potem było już za późno, by szukać hotelu i zostałem na noc u Państwa Mihailescu. Zresztą na kilka nocy. I tak zaczęła się moja przyjaźń z całą rodziną, a także z Jeannine. Czułem się tam znakomicie, gdyż moi gospodarze byli ogromnie gościnni i traktowali mnie jak członka rodziny. Podczas moich kolejnych pobytów w Rumunii zawsze zatrzymywałem się w tym gościnnym domu.

Read more
Niemcy i Luksemburg (1993-2005). Część II.

Niemcy i Luksemburg (1993-2005). Część II.

Zygmunt Wojski (Wrocław)

Zdecydowanie najpiękniejszym miastem niemieckim wydał mi się Trewir, po niemiecku Trier. Po prostu cudo! Leży nad Mozelą, osłonięte wzgórzami, gdzie winnice. Przepiękny Rynek Główny z kościołem  Świętego Gandolfa XIV/XV w., z krzyżem i fontanną pośrodku. Ogromna romańska katedra Świętego Piotra z X w., tuż obok gotycki kościół Najświętszej Marii Panny (Liebfrauenkirche) z XIII w., z pięknym portalem zachodnim.

Read more
Niemcy (1978 – 1992). Część I.

Niemcy (1978 – 1992). Część I.

Zygmunt Wojski (Wrocław)

Moja pierwsza wizyta w NRD miała miejsce wiosną 1978, a kolejna, trzy lata później, jesienią 1981, tuż przed stanem wojennym, gdy w sklepach w Polsce nie było niczego. Mieszkałem najpierw u Alfreda Borutty w mieście Forst na Łużycach, przy samej granicy z Polską. Atmosfera w ówczesnej NRD wydała mi się smutna, przygnębiająca. Społeczeństwo stłamszone, oddalone od polityki i zbulwersowane tym, co działo się w Polsce, zwłaszcza w 1981 r. W tamtejszych sklepach kupowałem bieliznę, skarpety, a przede wszystkim ogromne ilości mydła, które w Polsce było na kartki w bardzo ograniczonych ilościach.

Read more
Francja 1994, 1995, 1999 i 2009. Część II.

Francja 1994, 1995, 1999 i 2009. Część II.

Zygmunt Wojski (Wrocław)

W okresie Wielkanocy w roku 1995 pojechałem do mojej przyjaciółki Jeannine do Cuers koło Tulonu i stamtąd urządziłem sobie trzy wycieczki: do Opactwa Le Thoronet, do Aix-en-Provence i na Korsykę. Pamiętam doskonale Opactwo Le Thoronet, górę Świętej Wiktorii i fontanny Aix-en-Provence, Corte, Bonifacio, Bastię i Calvi na Korsyce.  Niestety, pogoda na tej „Pięknej Wyspie”, jak ją nazywają Francuzi, spłatała mi figla: było dość zimno. Przeziębiłem się i straciłem sporo czasu leżąc w łóżku w towarzystwie stadka kotów u mojej pięknej gospodyni o nazwisku Colonna, bardzo popularnym na Korsyce.

Read more
Niecodziennik podróżniczy

Niecodziennik podróżniczy

Jolanta Łada-Zielke (Hamburg)

Iran, Azerbejdżan, Mongolia, Rosja, Wyspy Zielonego Przylądka, Norwegia, Spitsbergen… wielka rozbieżność kierunków, które łączy osoba jednego podróżnika. Pochodzący z Łańcuta Michał Lars Bardian, który w tym roku obronił licencjat z filologii norweskiej, odpowiada stale na „zew podróży”, wzywający go do odbywania coraz to nowych wypraw, które relacjonuje na swojej stronie internetowej i na profilach społecznościowych.

Read more
Francja 1967-68, 1971-72, 1985 i 1993. Część I.

Francja 1967-68, 1971-72, 1985 i 1993. Część I.

Zygmunt Wojski (Wrocław)

Pierwszy mój kontakt z Francją miał miejsce w końcu czerwca 1967 roku, kiedy w drodze do Madrytu zatrzymałem się na 10 dni w Tulonie, u znajomej Francuzki Jeannine, w oczekiwaniu na moją wizę hiszpańską. Poza spacerami po Tulonie i nad jego wspaniałą zatoką, odbyłem dwudniową wycieczkę do malowniczego przełomu rzeki Verdon i do miasta Cannes. W okresie Świąt Bożego Narodzenia pojechałem z Madrytu do Paryża i to było moje pierwsze zetknięcie się z tym wielkim, znacznie większym od Madrytu, miastem. Jako bardzo wówczas młody człowiek kręciłem się głównie po Montmartrze, u stóp którego mieszkałem na Rue Legendre, po Dzielnicy Łacińskiej i spędzałem czas w towarzystwie studentów z Ameryki Łacińskiej, między innymi w Klubie UNIFLAC (Uniwersyteckie Centrum Francusko-Latynoamerykańskie). Uroki tego miasta miałem odkryć dopiero później, podczas moich wiosenno-letnich pobytów.

Read more

image_pdfimage_print