Magazyn „Culture Avenue” patronem medialnym XVI Festiwalu Polskich Filmów w Austin w Teksasie
W listopadzie rozpoczyna się XVI Austin Polish Film Festival. Magazyn „Culture Avenue”, jak co roku jest patronem medialnym tej imprezy, dlatego na czas trwania festiwalu działalność magazynu zostaje wznowiona. Projekcje będą się odbywać od 4 do 7 listopada 2021 r. w sali kinowej Galaxy Theatres Austin, a od 7 do końca listopada na platformie internetowej.
Polska w oczach współczesnych twórców filmowych– tematem tegorocznego festiwalu
W festiwalowym repertuarze znalazły się produkcje z ostatnich dwóch lat, zapoznamy więc widza z najnowszym polskim kinem. Pokażemy filmy zauważone przez krytyków filmowych i nagrodzone. Będą to zarówno filmy pokazujące polską historię („Ciotka Hitlera”), jak i dotyczące współczesnego życia, m.in. presji środowiska wykreowanego przez internet („Sweat”), manii zarabiania i życia w świecie ułudy („Śniegu już nigdy nie będzie”), teatru, w którym aktorzy to osoby z niepełnosprawnością intelektualną („Amatorzy”), sąsiedzkich problemów („Biały Potok”), problemów związanych ze ślubem dzieci („Teściowie”) i wiele innych produkcji, które pokazują, że polskie kino jest uniwersalne i może zainteresować widza na każdym kontynencie.
Ze względu na obostrzenia związane z Covid-19, do Austin nie przyjadą artyści z Polski. Mamy jednak nadzieję, że nie przeszkodzi to w szerokiej promocji polskiego kina. Filmy będą poprzedzone wstępami krytyka filmowego z Chicago – Zbigniewa Banasia. Projekcje w kinie skierowane są do widza z Austin i okolic, ale dostępność polskich filmów na platformie, pozwoli wyjść z promocją dalej, poza Teksas. Na platformie pokażemy nie tylko filmy fabularne, ale też dokumentalne i krótkometrażowe z różnych polskich szkół filmowych.
W tym roku po raz pierwszy organizujemy Konkurs Publiczności. W konkursie wezmą udział filmy prezentowane w kinie. Reżyser filmu, który zdobędzie najwięcej głosów dostanie dyplom i nagrodę pienieżną.
W magazynie internetowym „Culture Avenue” będą się na bieżąco ukazywać wywiady z twórcami i recenzje filmów w języku polskim. Mieszkańców Austin i okolic zachęcamy do udziału w festiwalu, tych, którzy mieszkają w USA do zapoznania się z polskim kinem na naszej platformie, a wszystkich innych do przeczytania relacji z festiwalu na stronie magazynu.
*
Sponsorzy
Wystawa plakatów podczas XVI Festiwalu Polskich Filmów w Austin w Teksasie.
XVI Austin Polish Film Festival rozpoczyna wystawa plakatów. W tym roku będą pokazane wszystkie plakaty festiwalowe, projektowane zarówno przez wybitnych artystów, takich jak Rafał Olbiński, Leszek Żebrowski, Ryszard Kaja czy Andrzej Pągowski, jak i studentów Akademii Sztuk Pięknych czy lokalnych twórców. Otwarcie wystawy będzie miało miejsce 4 listopada w Galaxy Theatres w Austin o godzinie 6.30 pm. Plakaty będą też dostępne przed każdą projekcją. Więcej informacji na stronie festiwalu: https://www.austinpolishfilm.com
Autorem tegorocznego plakatu jest PIOTR KARCZEWSKI – prof. Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi (ASP).
*
Piotr Karczewski – grafik projektant, twórca wielu plakatów, książek, katalogów, logotypów i projektów systemów identyfikacji wizualnej. Dziekan Wydziału Grafiki i Malarstwa ASP w latach 2016-2019. Uczestnik wielu międzynarodowych wystaw graficznych; Biennale Plakatu w Warszawie, Lahti Poster Biennial-Lahti (Finlandia), Wystawa Plakatu Gwangju Design Biennale (Korea), Posterists of the World – Międzynarodowy Konkurs Plakatu – Cuzco (Peru), Posterfest – Międzynarodowy Festiwal Plakatu – Budapeszt (Węgry), Bienal Internacional del Cartel en México – Mexico City (Meksyk), Golden Bee – Międzynarodowe Biennale Projektowania Graficznego w Moskwie (Rosja) i inne.
Rafał Olbiński – plakacista, ilustrator i malarz określa swoje podejście do malarstwa i ilustrowania jako „surrealizm poetycki”. Jego plakaty i ilustracje były regularnie pokazywane w prestiżowych magazynach, takich jak New York Times, New Yorker, Newsweek, Atlantic Monthly i Time. Oprócz pracy dla czasopism Olbiński stworzył wiele plakatów na festiwale operowe, teatralne, muzyczne i filmowe, a także plakaty poświęcone palącym problemom społecznym i politycznym, takim jak wojna czy imigracja. Jego prace znajdują się w największych kolekcjach sztuki współczesnej.
Artysta zdobył za swoją pracę ponad 150 nagród na całym świecie, w tym międzynarodowego Oscara za najbardziej pamiętny plakat świata, Prix Savignac 1994 w Paryżu. Olbiński zaprojektował plakat APFF 2011. Miał indywidualną wystawę i prowadził praktyczną prezentację podczas festiwalu.
*
Leszek Żebrowski
Uważa się za ostatniego romantyka polskiego rysunku. Jest artystą wszechstronnym: malarzem, plakacistą, scenografem teatralnym, ilustratorem książek i rysownikiem. Stworzył ponad 500 plakatów, głównie związanych z wydarzeniami i zagadnieniami kulturalnymi i społecznymi. Jego plakaty, często portretowe lub przypominające maski-kreacje, mają na celu wydobycie psychologicznej głębi tematu. Oprócz plakatów generowanych komputerowo, Leszek stosuje tradycyjne techniki rysunkowe, głównie pastele na kolorowym papierze, w formacie identycznym jak plakat. Opracował własną technikę rysowania bezpośrednio na płycie offsetowej i używania światła. Otrzymał ponad 30 nagród, w tym prestiżowe nagrody na biennale plakatu w Warszawie, Moskwie, Mons, Teheranie, Charkowie, Tulzie i Rzeszowie. Żebrowski mieszka i pracuje w Szczecinie, gdzie jest profesorem zwyczajnym grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Szczecinie.
Projekty Żebrowskiego promowały pięć festiwali APFF i trzy polskie wystawy plakatów. Dwukrotnie odwiedził Austin, prowadząc warsztaty dla studentów UT i szerokiej publiczności. Był również projektantem torby SXSW i zaprezentował swoje prace podczas SXSW Flatstock 24.
Leszek Żebrowski
*
Ryszard Kaja
WWW.RYSZARDKAJA.PL
Ryszard Kaja – uznawany za jednego z najbardziej wpływowych polskich artystów ostatnich czasów, był grafikiem, scenografem operowym, baletowym i teatralnym, a przez prawie 20 lat życia płodnym plakacistą. Kaja otrzymał wiele prestiżowych nagród za swoją pracę i jest reklamowany jako jeden z wybitnych talentów swojego pokolenia. Jego słynna seria 120 plakatów zatytułowana „Polska” (część z nich została wystawiona w Blanton Museum w Austin podczas APFF 2018) z dowcipem i niezwykłą wnikliwością ukazuje piękne, dziwaczne i przyziemne aspekty jego ojczyzny.
Ryszard Kaja planował odwiedzić Austin podczas APFF 2018. Choroba, której ostatecznie uległ, uniemożliwiła jednak jego wizytę.
Jeden z najwybitniejszych polskich grafików, autor licznych ilustracji książkowych, rysunków do czasopism, murali, okładek płyt CD, broszur, scenografii telewizyjnych i teatralnych oraz ponad 1500 plakatów. Od kilku lat uprawia malarstwo w technice druku na płótnie. Jednocześnie tworzy portrety na zamówienie. Jego prace prezentowane były na licznych wystawach indywidualnych w kraju i za granicą. W 1989 roku założył własną firmę reklamową KreacjaPro. Jego plakaty znajdują się w zbiorach Museum of Modern Art w Nowym Jorku oraz w kolekcjach Centrum Pompidou w Paryżu. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku włączyło jego „Uśmiech wilka” do swojej stałej kolekcji wśród 100 najlepszych plakatów na świecie.
Reżyseria: Magnus von Horn Scenariusz: Magnus von Horn Zdjęcia: Michał Dymek Muzyka: Piotr Kurek
Obsada: Magdalena Koleśnik, Aleksandra Konieczna, Julian Świeżewski, Zbigniew Zamachowski, Tomasz Orpiński, Lech Łotocki
Nagrody: Triest Film Festival 2021 – Cineuropa Prizedla najlepszego filmu, Art Film Festival 2021 – Wyróżnienie specjalne za najlepszy film (zwycięzca) i Blue Angel za najlepszy film (nominowany), Goteborg Film Festival 2021 – Dragon Award dla najlepszego filmu nordyckiego (nominowany) Chicago International Film Festival 2020 – Gold Hugo za najlepszy film fabularny (zwycięzca) i Silver Hugo za najlepszą reżyserię artystyczną (zwycięzca) Festiwal Polskich Filmów Fabularnych 2020 – Srebrne Lwy dla najlepszego filmu fabularnego (zwycięzca), najlepsze zdjęcia, najlepsza reżyseria, najlepsza aktorka, najlepsza aktorka drugoplanowa.
Film scenarzysty i reżysera Magnusa von Horna „Sweat”, to spojrzenie pod cukierkową powierzchnię internetowych celebrytów. Sylwia Zając (Magdalena Koleśnik) to ukochana influencerka fitness, której pozornie udało się osiągnąć wielki sukces: setki tysięcy obserwujących w mediach społecznościowych, umowy promocyjne, rozkładówki zdjęć w czasopismach.
Kiedy jednak gwiazda udostępnia na Instagramie filmik, w którym sięrozpłakała, sponsorzy Sylwii zaczynają mieć co do niej wątpliwości. Jej największa fanka staje się coraz bardziej obsesyjna, a ona zmuszona jest skonfrontować się ze swoimi najgłębszymi niepewnościami. Gdy decyduje na występ w talk show, który może przynieść jej sławę lub zniszczyć wszystko, co zbudowała, Sylwia musi zdecydować, czy nadąża za wyczerpującymi wymaganiami jej internetowej sławy.
Magnus von Horn urodził się w 1983 roku w Szwecji w Göteborgu, ale mieszka i pracuje w Polsce. Ukończył PWSFTViT w Łodzi w 2013 r., gdzie obecnie uczy reżyserii. Magnus rozpoczął swoją karierę od filmów krótkometrażowych. Premiera filmu „Echo” (2010) miała miejsce na Sundance Film Festival, a „Without Snow” (2011) miał premierę na Festiwalu Filmowym w Locarno. Jego debiut fabularny „The Here After” miał premierę podczas Festiwalu Filmowego w Cannes w 2015 r. i zdobył dwie szwedzkie nagrody Guldbagge dla najlepszego filmu i najlepszego reżysera. Film pokazywany był też na wielu festiwalach, m.in. w Toronto, Karlovych Varach, San Sebastian. „Sweat” to jego drugi pełnometrażowy film fabularny.
Tegoroczny Austin Polish Film Festival rozpoczynamy eksperymentalnym filmem krótkometrażowym Beaty Poźniak. Film oparty jestna wierszu „Kremacja czasu”, również autorstwa Beaty Poźniak, opublikowanym pierwotnie w Kenii w antologii zatytułowanej „Rozmyślania w czasie pandemii”. Odnosi się on do globalnej sytuacji związanej z wirusem Covid-19. Film jest dedykowany pracownikom medycznym za ich ogromne wsparcie i poświęcenie w tym trudnym czasie.
Na XV Festiwalu Polskich Filmów w Austin, można zobaczyć filmy pozornie różne, choć mające ze sobą wiele wspólnego. Pokazują samotność człowieka i jego destrukcyjną siłę wobec siebie. Jest to z ich strony wyraz buntu przeciwko braku zrozumienia przez otaczający świat. Z jednej strony wydawało by się dobra, bliska sobie rodzina, lecz matka, mająca poważne problemy psychiczne, wciąż się miota i wyobraża sobie, że jest zupełnie kimś innym, a z drugiej strony autentyczna postać – muzyk, który będąc u szczytu sławy i mając obok siebie kochającą osobę odbiera sobie życie. Dlaczego? Zadajemy sobie pytanie.
„JESTEM REN„
Thriller psychologiczny, 2019, (75 min.), dostępny on-line 29 listopada – 5 grudnia 2020 r. na platformie APFF, na terenie USA.
Scenariusz i reżyseria:Piotr Ryczko, zdjęcia: Yori Fabian, dźwięk: Jacek Strzelczyk, występują: Marta Król, Marcin Sztabiński, Marieta Żukowska, Janusz Chabior, Olaf Marchwicki.
Renata z mężem Janem i synem Kamilem prowadzą pozornie spokojne życie z dala od miasta. Rodzinną sielankę zakłócają jednak epizody, w trakcie których kobieta zachowuje się w dziwny, niepokojący sposób. W relacje rodzinne wkrada się coraz silniejsza nieufność i strach. Po kolejnym niewytłumaczalnym zdarzeniu, gdy ojciec znajduje posiniaczonego syna, lecz ani on ani matka nie chcą powiedzieć co się wydarzyło, Jan namawia wszystkich na wyjazd do ośrodka na wspólną terapię. Kobiecie wydaje się, że padła ofiarą podstępu męża, który spiskuje przeciwko niej z ogromną, międzynarodową korporacją, próbując się jej pozbyć. Gdy w trakcie sesji terapeutycznej Renata przyznaje, że tak naprawdę to ona jest REN – najwyższej klasy android, sprawy jeszcze bardziej się komplikują. Kobieta czuje się osaczona i nie wie komu może zaufać. Gdy poznaje Elę (Marieta Żukowska), która ostrzega ją i mobilizuje do ucieczki, Renata postanawia walczyć o swoje życie i uciec z synem za wszelką cenę. Tylko czy z miejsca w którym się znalazła, jest w ogóle możliwa ucieczka? Kim tak naprawdę jest REN i jaką tajemnicę skrywa? Czy jej rodzina jest gotowa na bolesną prawdę?
Kadr z filmu „Jestem REN”Kadr z filmu „Jestem REN”Kadr z filmu „Jestem REN”Kadr z filmu „Jestem REN”
PIOTR RYCZKO – reżyser
Absolwent reżyserii PWSFTViT w Łodzi. Jego krótkometrażowe filmy stworzone w łódzkiej Filmówce i w Norwegii, gdzie mieszkał przez lata („Sprinter” 2008, „Poza ciszą” 2006, „Mila” 2003), a szczególnie jego film dyplomowy „Potwór” zdobyły liczne międzynarodowe nagrody (film można obejrzeć na oficjalnej stronie twórcy: www.piotr-ryczko.com/shorts/). Za scenariusz filmowy pt. „Nano” twórca otrzymał trzy granty od Norweskiego Instytutu Filmowego (NFI). NFI wsparło też częściowo jego pierwszą krótkometrażową produkcję pt. „Mila” w 2001 roku. Piotr Ryczko jest też pisarzem. Jego pierwsza powieść, skandynawski thriller psychologiczny “Dziecko szyte na miarę“, został opublikowany na Amazon Kindle i Paperback i zdobył pierwsze miejsce na Amazon ranking bestseller list w swojej kategorii. We wrześniu 2018 nakładem londyńskiego wydawnictwa The Book Folks ukazała się powieść „R.E.N.”
Kadr z filmu „Proceder”, fot. Wojciech Węgrzyn
„PROCEDER„
Film biograficzny, 2019, (137 min.), dostępny on-line 6-13 grudnia 2020 r. na platformie APFF, na terenie USA.
Reżyseria: Michał Węgrzyn,scenariusz: Maciej Chwedo, Aleksandra Górecka, Michał Kalicki, Krzysztof Tyszowiecki, zdjęcia: Wojciech Węgrzyn, muzyka: Rafał Sielawa, występują: Piotr Witkowski, Kali, Antoni Pawlicki, Agnieszka Więdłocha, Małgorzata Kożuchowska, Jan Frycz, Sonia Bohosiewicz, Gabriela Muskała, Ewa Ziętek, Piotr Głowacki, Anna Matysiak.
Poruszająca historia rapera Tomasza Chady – chłopaka z blokowisk, z duszą poety i darem do wpadania w poważne kłopoty. Prawdziwy i szczery do bólu w swoich tekstach, Chada ginie w niewyjaśnionych okolicznościach zostawiając zszokowanych fanów i dziewczynę, którą kochał. Muzyka była całym jego życiem – pasją i światem, w który uciekał, gdy rzeczywistość nie miała mu zbyt wiele do zaoferowania.
– Chada miał i ma liczne grono wielbicieli i kontynuatorów. Jego teksty bywały dosadne, ale nie była to dosadność dla samej dosadności, to były utwory bardzo osobiste i stylistycznie rozpoznawalne. Wielu raperów uczyło się na nim, do dziś ma lepszych i gorszych naśladowców, w sferze tekstowej wyznaczył żywe do dziś standardy – mówi reżyser filmu Michał Węgrzyn. – W filmie pojawiają się także autentyczne postaci ze świata rapu, w tym obdarzony wielką charyzmą i otaczany szacunkiem Kali, który w pewnym momencie też znalazł się w niebezpiecznym świecie procederu, ale z nim konsekwentnie zerwał.
Kadr z filmu „Proceder”, fot. Wojciech WęgrzynKadr z filmu „Proceder”. fot. Tomasz OzdobaKadr z filmu „Proceder”, fot.Tomasz Ozdoba
W czwartek 5 listopada 2020 r. rozpoczyna się XV Festiwal Polskich Filmów w Austin. Ze względu na trudną sytuację pandemii zdecydowaliśmy się na hybrydową formę festiwalu. Większość pokazów odbędzie się on-line i tylko niektóre w kinie („Śmierć Rotmistrza Pileckiego”, „Legiony”, „Jak najdalej stąd”). Nie przeszkadza to jednak, abyśmy i w tym roku pokazali dobre, współczesne polskie kino. Będzie można zobaczyć zarówno filmy fabularne, jak i dokumentalne, a także blok filmów krótkometrażowych przygotowanych przez Warszawską Szkołę Filmową oraz Studio Munka.
Trzy filmy pokażemy wspólnie z Austin Jewish Film Festival (https://austinjff.org/). Będzie to spektakl Teatru Telewizji, zrealizowany na podstawie sztuki Romana Brandstaettera „Dzień gniewu”, w doskonałej obsadzie aktorskiej (Radosław Pazura, Daniel Olbrychski). Do rozmowy Q&A on-line, która odbędzie się 9 listopada o godzinie 2 pm, został zaproszony reżyser z Polski – Jacek Raginis-Królikiewicz. W ramach AJFF pokażemy również dwa filmy dokumentalne „Neurochirurg” – o wybitnym lekarzu z Warszawy, pionierze polskiej neurochirurgii, profesorze Mirosławie Ząbku, do którego przyjeżdżają zarówno pacjenci z całego świata, jak i lekarze, chcący poznać nowoczesne metody terapii genowej oraz zrealizowany w Kalifornii przez Basię i Leonarda Myszyńskich dokument o słynnych amerykańskich mostach, które projektował i budował Ralph Modjeski, syn polsko-amerykańskiej aktorki Heleny Modrzejewskiej – „Bridging Urban America”.
Kadr z filmu „Bridging Urban America”, Benjamin Franklin Bridge
Jednym z filmów fabularnych, prezentowanych podczas tegorocznego festiwalu, będzie film historyczny „Piłsudski” – o legendarnym polskim działaczu niepodległościowym, polityku i mężu stanu, który doprowadził do powstania Legionów i zdobycia przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów. Filmy historyczne takie jak „Piłsudski” czy „Śmierć Rotmistrza Pileckiego” poprzedzone zostaną wstępem historyka Łukasza Jasiny.
Będą też filmy kryminalne „Wyzwanie” i „Sługi wojny”, filmy o problematyce społecznej „Wszystko dla mojej matki”, „Jak najdalej stąd” oraz z gatunku science-fiction „Jestem Ren”. Pokazany zostanie też film biograficzny „Proceder” o nieżyjącym już, legendarnym raperze Tomaszu Chadzie, jego trudnych wyborach, nie zawsze właściwych ścieżkach, którymi podążał i środowisku „półświatka”, z którego się wywodził.
Z filmów dokumentalnych pokażemy film o wybitnej aktorce, Helenie Modrzejewskiej „Modjeska – Woman Triumphant”, która w XIX wieku przyjechała z Polski – z kraju, który nie istniał na mapie i podbiła sceny Ameryki, wprowadzając na deski amerykańskich teatrów Szekspira. To jej, świetnie wykształcony syn, budował najsłynniejsze mosty Ameryki.
Innym filmem dokumentalnym, który zaprezentujemy, będzie film p.t. „Tony Halik” o polskim podróżniku, dziennikarzu, pisarzu, operatorze filmowym, autorze programów telewizyjnych, przez 30 lat korespondencie amerykańskiej stacji telewizyjnej NBC – Tonym Haliku, który wraz z Elżbietą Dzikowska w 1976 roku dotarł do legendarnej stolicy Inków – Vilcabamby. Jego życiorys nadawałby się na kilka filmów przygodowych. Polakom w czasach komunizmu, gdy granice były zamknięte, przybliżał świat i odległe, egzotyczne kultury.
Film dokumentalny „Dom Literatów”, pokaże widzom środowisko polskich pisarzy, którzy po wojnie zamieszkali w jednej kamienicy przy ul. Krupniczej 22 w Krakowie. Dom ten stanowił ewenement w skali światowej, ponieważ od roku 1945 do 1996, mieszkało w nim kolejno 101 pisarzy.
Będą też filmy o Polsce i przemianach, które nastąpiły po upadku komunizmu w latach 90. „My naród” oraz „Amnezja”. I wiele, wiele innych.
A w okresie Święta Dziękczynienia będzie można rodzinnie obejrzeć film z serii kina familijnego „Tarapaty 2”.
Plakat XV Festiwalu Polskich Filmów w Austin zaprojektował wybitny polski twórca plakatu, wywodzący się z Polskiej Szkoły Plakatu – Andrzej Pągowski.Strona artysty: https://pagowski.pl/
Ze względu na geoblokadę, której wymagali producenci, filmy są dostępne tylko na terenie USA, jedynie filmy dokumentalne „Modjeska – Woman Triumphant” oraz „Bridging Urban America”są dostępne również w Kanadzie.
Pokazy on-line już od 5 listopada. Szczegółowe informacje, można znaleźć na naszej stronie:www.austinpolishfilm.com
Kadr z filmu „Wyzwanie”
„Wyzwanie”
Dramat kryminalny (2020, 101 min)
Dostępny na platformie Austin Polish Film Festival (www.austinpolishfilm.com) na terenie USA od 5 do 12 listopada 2020 r.
Reżyseria: Maciej Dutkiewicz, scenariusz: Maciej Dutkiewicz, Arkadiusz Borowik, zdjęcia: Marek Traskowski, muzyka: Łukasz Targosz, występują: Eryk Lubos (Jacek Smoczyński), Marek Królikowski (Marek), Aleksandra Popławska (Teresa Dukszta), Katarzyna Dąbrowska (Magda Warska), Nel Kaczmarek (Julka Nowacka) i inni.
Dwaj nierozłączni przyjaciele – byli policjanci, którzy opuścili służbę, otwierają pub i przystań nad urokliwym jeziorem. Niestety, trafiają w sam środek kryminalnej zagadki. Tonie człowiek, podejrzany o handel dopalaczami, a w to wszystko zaplątana jest lokalna bizneswoman. Do tego zgłasza się do pracy w pubie młoda dziewczyna, okazuje się być córką jednego z byłych policjantów, o istnieniu której nic nie wiedział.
MACIEJ DUDKIEWICZ Ukończył Wydział Reżyserii na FAMU w Pradze. Ukończył również studia podyplomowe na Wydziale Filmu i Teatru Toronto York University w 1989 roku. Jako scenarzysta i reżyser zadebiutował w 1996 roku filmem „Nocne graffiti”. Trzy lata później nakręcił znakomitą, sensacyjną komedię „Fuks” z Maciejem Stuhrem w roli głównej, za którą otrzymał nagrodę za reżyserię na Festiwalu w Gdyni oraz nominację do „Orła”, Polskiej Nagrody Filmowej za najlepszy scenariusz w 1999 roku. Od tego czasu wyreżyserował i napisał scenariusze wielu seriali i filmów. Obecnie pracuje nad drugą częścią kultowej komedii „Fuks” oraz nad nową wersją ekranizacji uznanej na całym świecie powieści Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”.
Filmy pokazywane wspólnie z Austin Jewish Film Festival,
dostępne od 7 do 13 listopada 2020 r.
„Dzień gniewu”, Teatr Telewizji 2019 r., reż. Jacek Raginis-Królikiewicz, w roli przeora Radoslaw Pazura
„Dzień gniewu”
Ekranizacja sztuki Romana Brandstaettera „Dzień gniewu”, Teatr Telewizji, Polska, premiera 15.11.2019 (1 godzina 24 min.).
Reżyseria: Jacek Raginis-Królikiewicz, scenariusz: Jacek Raginis-Królikiewicz, zdjęcia: Przemysław Niczyporuk, muzyka:Marcin Bornus_Szczyciński, Stanisław Szczyciński, występują: Radosław Pazura (Przeor), Rafał Gąsowski (Born), Daniel Olbrychski (Człowiek z Podziemia), Jan Marczewski (Emanuel Blatt), Natalia Rybicka (Julia Chomin)i inni.
Dramat „Dzień gniewu” został napisany w 1962 roku przez Romana Brandstaettera pisarza i poetę chrześcijańskiego, który w swojej twórczości realizuje przekonanie o etycznej powinności tworzenia. Akcja tej fascynującej opowieści sensacyjnej wpisanej w formę misterium paschalnego toczy się w czasie II wojny światowej. W niewielkim miasteczku trwa właśnie obława na Żydów, jeden z ocalałych – Emanuel Blatt otrzymuje schronienie w pobliskim zakonie. Tragiczne wydarzenia, które rozgrywają się za murami klasztoru pozwalają spojrzeć z wielu perspektyw na zachowania człowieka w sytuacji śmiertelnego zagrożenia. Ważnym aspektem dramatu jest niejednoznaczna relacja między przeorem klasztoru a komendantem SS Bornem. To znajomi sprzed wojny, którzy razem studiowali teologię w Rzymie. Brandstaetter ukazując tragiczny splot zdarzeń, dotyka samej istoty wiary. W śmierci widzi zbawienie, w cierpieniu najwyższy sens życia, a może nie tyle w cierpieniu, co w świadomym przyjęciu jego konieczności. Jedną z głównych, zbiorowych postaci misterium jest Chór zakonników, który słowami psalmów komentuje wojenną rzeczywistość i wyraża lęk przed cierpieniem i śmiercią.
JACEK RAGINIS-KRÓLIKIEWICZ Polski reżyser filmowy i telewizyjny, scenarzysta, autor słuchowisk radiowych. W swojej twórczości koncentruje się na wydarzeniach historycznych oraz związanych z nimi dylematach egzystencjalnych i moralnych jednostki. Chętnie sięga po konwencję dramatu psychologicznego i thrillera. Urodzony w 1966 roku w Warszawie, absolwent historii KUL i łódzkiej Filmówki. Był nauczycielem historii oraz wykładowcą w Wyższej Szkole Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.
Kadr z filmu „Neurochirurg”
„Neurochirurg”
Film dokumentalny (1 godz. 20 min.)
Reżyseria: Magdalena Zagała
Film o pionierze polskiej neurochirurgii, Mirosławie Ząbku. W filmie pokazano leczenie pacjentów w Centrum Gamma Knife w Warszawie, między innymi nieodżałowanego Pawła Królikowskiego.Od kwietnia 2019 r. prof. Ząbek rozpoczął razem z prof. Krzysztofem Bankiewiczem z USA innowacyjny program terapii genowych. Chirurgia genowa to przyszłość i rewolucja w światowej neurochirurgii. Kamera towarzyszy profesorom podczas pierwszych operacji genowych przeprowadzanych w Polsce. Terapia ta dla dzieci cierpiących na AADC – brak dopaminy i serotoniny w mózgu – to jedyna szansa na polepszenie ich komfortu życia. Dzieci te nie mówią, nie chodzą, mają kłopoty z oddychaniem, dostają napadów padaczkowych. Do tej pory choroba była nieuleczalna. Profesor Krzysztof Bankiewicz poświęcił się badaniom i opracowaniu technologii podawania substancji terapeutycznych wprost do mózgu, pokonując barierę krew- mózg. Dokonał przełomu w leczeniu choroby Parkinsona dzięki opracowaniu technologii podawania genów do mózgu przy użyciu rezonansu w czasie rzeczywistym, cały czas obserwując mózg pacjenta. Metodę też można stosować podając geny w leczeniu guzów mózgu, w chorobie Alzheimera, a także w leczeniu innych chorób genetycznych jak AADC. Jego odkrycie i badania przekraczają kolejną granicę w neurochirurgii. Dzięki współpracy profesorów Klinika Neurochirurgii w San Francisco i Szpital Bródnowski to obecnie dwa wiodące ośrodki na świecie przeprowadzające operacje genowe.
Kadr z filmu „Neurochirurg”Kadr z filmu „Neurochirurg”
MAGDALENA ZAGAŁA
Studiowała historię, kulturoznawstwo i realizację telewizyjną w łódzkiej Filmówce. Po dziesięciu latach biurko w korporacji zamieniła na drewniany stół. Lubi sadzić drzewa, czytać książki. Od 2005 roku związana z telewizją TVN. Autorka reportaży Uwagi TVN i Superwizjera TVN. Dwukrotnie nominowana do nagrody Grand Press.
Kadr z filmu „Neurochirurg”
Kadr z filmu „Neurochirurg”
Odpowiedzialność dziennikarska oraz kobiety w polskim kinie – dwa nurty tegorocznego Austin Polish Film Festival
Rozmowa z Mariolą Wiktor, krytykiem filmowym, która w tym roku poprowadzi Festiwal Polskich Filmów w Teksasie.
James Norton, jako Gareth Jones w filmie Agnieszki Holland „Mr. Jones” (2019)
Joanna Sokołowska-Gwizdka: Ukończyłaś filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim, studiowałaś też teatrologię. Kiedy zaczęłaś interesować się filmem?
Mariola Wiktor: W liceum. Na konfrontacjach filmowych zobaczyłam filmy, jakich wcześniej nie znałam, z najdalszych zakątków świata. Chciałam więcej i chciałam o tym rozmawiać. Dyskusyjne Kluby Filmowe taką możliwość stwarzały. Potem była Akademia Filmu Światowego. Chociaż ostatecznie studiowałam polonistykę i teatrologię to kino było ze mną cały czas. Odkrywałam też polskie kino, adaptacje polskiej literatury. Przełomem okazał się mój pobyt w Chicago w 1994 roku, gdzie odbyłam praktykę w Polvision, polskiej telewizji. Poznawałam od kuchni nowe medium. Do tej pory byłam dziennikarzem prasowym, piszącym o teatrze i kinie. W Polvision wymyśliłam i realizowałam, także jako producent i prowadząca, cotygodniowy program kulturalny „Kram z Muzami”. Zafascynowały mnie możliwości obrazu i to jak wiele więcej można nim przekazać, niż tylko słowem pisanym. Po przyjeździe do Polski współpracowałam przy etiudach studentów łódzkiej Szkoły Filmowej i przy realizacji filmów dokumentalnych. Byłam uczestnikiem warsztatów „Dragon Forum”, które uczyły pitchingu dokumentów. Zaczęłam wyjeżdżać na festiwale filmowe, najpierw w Polsce, a potem do Cannes, Berlina, Karlowych Warów, Wenecji. I wróciłam do pisania o kinie (korespondencje, wywiady). Zostałam też członkiem FIPRESCI i jurorką festiwalową, panelistką, prowadzącą spotkania, warsztaty, zajęcia ze studentami (gościnnie) w Szkole Wajdy. To życie pochłonęło mnie całkowicie. I trwa już od ponad 20 lat.
JSG: Przez wiele lat organizowałaś festiwale filmowe, w Wielkiej Brytanii czy też Festiwal w Łodzi Cinergia. Opowiedz o tym.
MW: Mój „debiut” w branży festiwalowej, czyli III Festiwal Filmu Polskiego w Londynie pod patronatem Instytutu Kultury Polskiej w 2004/2005 roku był skokiem na głęboką wodę. Przejęłam go w trakcie organizowania od Moniki Braid, znakomitej polskiej producentki pracującej w Wielkiej Brytanii, która go zaprogramowała i na szczęście zgodziła się pomóc niedoświadczonej wtedy koleżance. Nie było łatwo, ale chyba wówczas połknęłam bakcyla. To było szeroka reprezentacja polskiego kina (shorty, dokumenty, animacje, fabuły, rożne pokolenia filmowców) prezentowane przede wszystkim dla widza brytyjskiego w tak kultowych miejscach Londynu jak Riverside Studio, Soho Myfair, Serpentine Gallery, Barbican. I wielka radość, że w tych miejscach na polskich filmach mieliśmy pełne sale. Kiedy po latach Sławek Fijałkowski, szef kina Charlie w Łodzi, zaproponował mi organizowanie nowej formuły już istniejącego festiwalu filmowego, który będzie promował najlepsze polskie i europejskie kino, nie wahałam się podjąć wyzwania. Jednym z ważnych argumentów „za” był rodzaj dziennikarskiego niespełnienia. W codziennej gazecie, w której pracowałam było coraz mniej miejsca na poważne pisanie o kinie. Poczułam, że tworząc kolejne edycje „Forum Kina Europejskiego Cinergia” (2009-2015), nadając mu mój własny autorski charakter (przez siedem lat byłam jego dyrektorem programowym i artystycznym) zyskuję o wiele większe możliwości promowania dobrego kina. I biorę za to większą odpowiedzialność. To był rodzaj przygody, mierzenia się z nowymi sposobami uprawiania krytyki czy też dziennikarstwa filmowego i docierania z tym do widzów. Ze względu na niewielkie budżety nasz program musiał być zawsze bardzo starannie przemyślany. Dobór filmów (ok. 80-90) w każdej edycji, a w rekordowej nawet 200, nigdy nie był przypadkowy, a poszczególne sekcje (ok.10-11) były tak konstruowane, by prowadziły ze sobą dialogi, uzupełniały się albo stwarzały pole do konfrontacji. Udało mi się także, dzięki dobrym kontaktom międzynarodowym, sprowadzić do Łodzi takie ikony kina europejskiego jak np. Marta Meszaros, Otar Josseliani, Peter Greenaway, Andriej Konczalowski, Tinto Brass, Istvan Sabo i wielu innych.
Mariola Wiktor
JSG: Jak wpisuje się polskie kino w trendy europejskie czy też światowe?
MW: Polskie kino, jest coraz lepiej rozpoznawalne i cenione w międzynarodowym obiegu festiwalowym. Myślę, że tak jak kiedyś z zazdrością patrzyliśmy na sukcesy rumuńskiej czy greckiej nowej fali, tak dziś polskie kino budzi w świecie rosnące zainteresowanie i nie jest już tylko kojarzone z filmami Krzysztofa Kieślowskiego, Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego czy Jerzego Skolimowskiego. Profesjonalizacja branży filmowej (pojawienie się na rynku młodych, kreatywnych producentów, biorących udział w developmentach, warsztatach, programach z siecią kontaktów międzynarodowych, wsparcie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, aktywność regionalnych funduszy filmowych) oraz efekt „Idy”, a ostatnio „Zimnej wojny” Pawła Pawlikowskiego – zrobiły swoje. Polscy filmy nie tylko pojawiają się w konkursach i prestiżowych sekcjach największych festiwali, ale odnoszą tam spektakularne sukcesy. Tylko w 2018 roku film „Twarz” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej otrzymał w Berlinie Wielką Nagrodę Jury, czyli Srebrnego Niedźwiedzia. W Cannes, poza nagrodą dla najlepszego reżysera dla Pawła Pawlikowskiego za „Zimna wojnę”, światową premierę miała także „Fuga” Agnieszki Smoczyńskiej. A w tegorocznym programie Polish Austin Film Festival mamy najnowszy film Agnieszki Holland „Mr. Jones”, który miał światową premierę na tegorocznym Berlinale; „Jeszcze dzień życia”, pokazany w Cannes (nagroda Europejskiej Akademii Filmowej dla Najlepszej Animacji); nagrodzony w Rotterdamie i Karlskrone pełnometrażowy debiut fabularny Olgi Chajdas pt: „Nina”; laureata Jury Ekumenicznego festiwalu Black Nights w Tallinnie i Nagrody Publiczności film „Wilkołak” Adriana Panka.
Krystyna Janda w filmie Jacka Borcucha „Słodki koniec dnia”
W Austin zobaczymy także Krystynę Jandę, której przyznano w Sundance w 2019 roku nagrodę dla Najlepszej Aktorki w filmie Jacka Borcucha „Słodki koniec dnia”. No i wreszcie obejrzymy w Austin „Boże Ciało” Jana Komasy, nagrodzone w Wenecji w tym roku Europa Cinemas Label i nasz polski kandydat do Oscara. To kino uniwersalne i indywidualne zarazem, wolne od garbów przeszłości, nowocześnie opowiadane, zrozumiałe i intrygujące dla widza pod każdą szerokością geograficzną.
JSG: Tegoroczny Festiwal Polskich Filmów w Austin otwiera nagrodzony Złotymi Lwami w Gdyni Film Agnieszki Holland „Mr Jones”. Jest to wielkie światowe kino z historyczną perspektywą, które podejmuje dyskusję na temat granic władzy polityków oraz odpowiedzialności i etyki dziennikarzy. Film opowiada o losach autentycznej postaci, przedwojennego brytyjskiego dziennikarza Garetha Jonesa, który odkrywa sprowokowany przez Stalina Wielki Głód na Ukrainie. Jak skomentujesz ten film.
MW: „Mr. Jones” Agnieszki Holland to bardzo ważny film dla nas dzisiaj, choć inspirowany wydarzeniami historycznymi z lat 30. Przywołując Wielki Głód na Ukrainie, odsłonięta zostaje kolejna biała plama historii, wstydliwie przez lata przemilczana, nie tylko przez stalinowski reżim, a potem kolejne władze radzieckie, ale także przez zachodnioeuropejskich polityków, intelektualistów i dziennikarzy, ukrywających niewygodną prawdę. Z naiwności, konformizmu, koniunkturalności, wygody, cynizmu, chęci nie narażenia się. Od tego miejsca film Agnieszki Holland staje się rodzajem refleksji nad zmanipulowanym przez media światem, w którym żyjemy. Tu i teraz. Analogie z przeszłością brzmią jak ostrzeżenia. Jeśli media przestaną być wolne, niezależne od układów politycznych, krytyczne wobec rzeczywistości, dociekliwie i nieustępliwe w poszukiwaniu prawdy to skazani będziemy na propagandę i fałszywy ogląd świata, to tragedie takie jak ta sprzed laty na Ukrainie mogą się powtórzyć, bo ci którzy je sprowokują będę się czuli bezkarni, a cierpienia ofiar daremne, bo nie zapisane w pamięci zbiorowej, w przekazywanym pokoleniowo doświadczeniu tragedii. Ten film jest ważny także dlatego, że polemizuje z odwiecznym przekonaniem, iż jednostka nie może zmienić świata. Gareth Jones udowadnia, że może, ale płaci za to najwyższą cenę.
James Norton, jako Gareth Jones w filmie Agnieszki Holland „Mr. Jones” (2019)
JSG: Odpowiedzialność dziennikarska pojawia się także w filmie Damiana Nenova, nakręconym na podstawie książki „Jeszcze dzień życia” Ryszarda Kapuścińskiego.
MW: O tym, że jeśli coś nie zostanie nazwane, zapisane, sfotografowane to tego nie ma. O tym opowiada inny film tegorocznego festiwalu w Austin, podejmujący kwestie dziennikarskiej etyki i odpowiedzialności na kształt naszej rzeczywistości, naszego jej odkrywania. To znakomita hybrydowa mieszanka animacji i dokumentu w reż. duetu Damian Nenow i Raul de la Fuente i zarazem brawurowa ekranizacja książki Ryszarda Kapuścińskiego pod tym samym tytułem, będąca pokłosiem wyprawy polskiego reportera do Angoli w 1975 roku, do samych źródeł krwawej wojny domowej po odzyskaniu przez Angolę niepodległości. To wtedy z reportera Kapuścińskiego urodził się pisarz Kapuściński. Rola biernego obserwatora wydarzeń i dotychczasowy format dziennikarskich notatek okazały się niewystarczające by unieść ogrom bólu, cierpienia, potworności, których Kapuściński był naocznym świadkiem. To nie przypadkiem forma animacji (poprzez swoją niedosłowność, symboliczność), tak jak powieści (dzięki nielinearności, wieloznaczności słów), są w stanie wyrazić emocje nieoczywiste, nieopisane, nienazwane, zajrzeć w głąb myśli bohaterów. Tego nie da się przekazać ani za pomocą tylko dokumentu, ani suchej depeszy PAP. To film nie tylko o wojnie w Angoli, ale przede wszystkim o tym, co ta wojna z ludźmi robi i jak zmienia perspektywę, jak intensyfikuje życie i doznania.
JSG: Historia pojawia się też w filmie dokumentalnym, połączonym z animacją, powstałym na podstawie książki Anny Janko pt. „Mała zagłada”. Jest to wstrząsająca historia wojenna, kiedy w wyniku prowokacji niemieckiej, zostają wymordowani mieszkańcy wioski pod Lublinem. Na ile takie tematy są wciąż potrzebne?
MW: Film „Mała zagłada” w reż. Natalii Korynckiej-Gruz nie jest kolejnym filmem o okropieństwach wojny, czy świadectwem zbrodni. Choć punktem wyjścia jest pacyfikacja wsi Sochy z 1 czerwca 1943 roku i wymordowanie ludności cywilnej, to dla mnie jest to przede wszystkim film o tym, jak dziedziczy się traumę. Opowiada o zapośredniczonej przez zasłyszane opowieści pamięci, ale również o wyssanym z mlekiem matki lęku. I to jest porażające, jak mocno i na wiele pokoleń traumatyczne przeżycia naszych przodków odkładają się w nas samych. Ten film to uświadamia i w tym sensie jest ważny, potrzebny, nośny. Znów nie przypadkiem mamy tu do czynienia z mariażem fabuły i dokumentu w sytuacjach ekstremalnych, granicznych jakich doświadczają wszyscy, którzy przeżyli piekło. Nie jestem jednak pewna, czy zapożyczone (choćby Teodore Adorno, Elisabeth de Fontenay, J.M. Coetzee , film „Okja” Joon-ho Bonga, pokazywany w Cannes,) kontrowersyjne porównanie przemysłowego zabijania zwierząt do eksterminacji Żydów w obozach koncentracyjnych, jakie pojawia się w „Małej zagładzie”, nie jest nadużyciem. Rozumiem, że taka terapia szokowa wzmacnia pacyfistyczne przesłanie filmu, jego apel o nieobojętność, zachowanie wrażliwości i empatii, wobec wszystkiego, co żywe, czujące, niezgodę na zabijanie. Reżyserka zdaje się przekonywać, że nasza niewrażliwość na los zwierząt ma wiele wspólnego ze zobojętnieniem na śmierć ludzi w obozach. Jeśli ma rację, jeśli nie ma innego sposobu przebicia się przez skorupę obojętności widza, to w jak bardzo przebodźcowanym i znieczulonym świecie żyjemy?
Maja Ostaszewska w filmie „Ja teraz kłamię” Pawła Borowskiego
JSG: Jeszcze jeden film na tegorocznym festiwalu w Austin dotykający tematu mediów i ich odpowiedzialności za kreowaną rzeczywistość. „Ja teraz kłamię” Pawła Borowskiego jest karykaturą, tak uwielbianych w Ameryce TV Shows. Ten nakręcony w konwencji retro-futurystycznej trhiller metafizyczny ma uwrażliwić widza na granice pomiędzy fikcją a prawdą w świecie, w którym żyjemy. Czy tak?
MW: „Ja teraz kłamię” to film o voyeuryzmie, o kinie jako fikcji, o obsesji na punkcie konsumpcji informacji medialnych. Aktorzy i piosenkarka w reality show Borowskiego handlują swoją prywatnością, sami chcą być podglądani, bo im większe zainteresowanie budzą, tym lepiej na tym zarabiają. „Ja teraz kłamię” zmierza do refleksji nad współczesnym życiem oraz mass mediami. Ten film unaocznia jak bardzo zacierają się dziś granice miedzy tym, co jest jeszcze prawdą, a co fikcją. Pokazuje jak chętnie bazujemy na strzępach informacji, które funkcjonują w różnych, często skrajnie odmiennych kontekstach, a my sami nierzadko je tworzymy. Liczy się to, w co ludzie chcą uwierzyć. W tym sensie jest to także film o manipulacji, ale niekoniecznie narzuconej z góry. Borowski pokazuje niepokojąca łatwość, z jaką ulegamy takiej sztucznie wykreowanej rzeczywistości. Jesteśmy od niej uzależnieni, bo fikcja jest ciekawsza, barwniejsza, niż zwykle życie. To nie jest nic odkrywczego, kolejny banał, ale film broni się niesamowitą oprawą wizualna. Pokazuje alternatywną rzeczywistość, której nie ma, czyli fikcję właśnie, ale nie totalną, tylko taką która jest w jakimś sensie wiarygodna.
Magdalena Popławska i Michał Żurawski w filmie Ewy Bukowskiej „53 wojny”
JSG: Festiwal 2019 w Austin zaprezentuje polskie kino stworzone przez kobiety i mówiące o problemach kobiet. Zobaczymy filmy: „Zabawa, Zabawa” Kingi Dębskiej, „53 wojny” Ewy Bukowskiej, ze świetną rolą Magdaleny Popławskiej, „Powrót” Magdaleny Łazarkiewicz, „Ninę” Olgi Chajdas czy też „Słodki koniec dnia” z Krystyną Jandą. Jakie wspólne cechy łączą kobiety – twórczynie polskiego kina?
MW: Jeśli szukać jakiegoś wspólnego mianownika dla polskich reżyserek filmów pokazywanych w Austin, to z pewnością można wskazać, na próbę poszukiwania przez nie nowych kobiecych bohaterek. Silnych, charyzmatycznych, odważnych, wyłamujących się ze schematów, ale także tych stojących dotąd w cieniu mężczyzn, wreszcie dostrzeżonych przez polskie kino. Szczególnie wyróżniają się na tym tle „Nina” Olgi Chajdas oraz „53 wojny” Ewy Bukowskiej. Koniecznie dorzuciłabym to tego także męski film o kobiecie niekonwencjonalnej, czyli „Słodki koniec dnia” Jacka Borcucha. Takich bohaterek i tematów w polskim kinie dotąd nie było. Wszystkie genialnie zagrane: Julia Kijowska, Magdalena Popławska, Krystyna Janda. Bohaterka „Niny” (Julia Kijowska) to kobieta świadoma siebie, podążająca za własnym instynktem, potrzebami, pragnieniami, daleka od stereotypu poświęcającej się Matki Polki, przykładnej żony, odkrywająca własną seksualność, nie obawiająca się być sobą. W „53 wojnach” Anna (Magdalena Popławska) cierpi na syndrom stresu pourazowego. Gra żonę korespondenta wojennego, kobietę popadającą w obłęd, nie mogącą się uporać z życiem w nieustającej niepewności czekania na telefon od męża, który narażając siebie zapomina o swojej rodzinie i jej cierpieniu. Wreszcie wspaniała Krystyna Janda jako Maria Linde w „Słodkim końcu dnia”. Kobieta wyzwolona, szanowana noblistka, polska pisarka, Europejka, intelektualistka wiodąca spokojne życie w Toskanii, która robi i mówi to, co chce i żyje tak, jak chce. Łamie stereotypy wieku, rasy, poprawności politycznej i ponosi tego bolesne konsekwencje, ale przynajmniej żyje pełnią życia, nie bezrefleksyjnie i dokonuje własnych wyborów.
Bartosz Bielenia w filmie Jana Komasy „Boże ciało”
JSG: Trudno też nie powiedzieć o filmie nagrodzonym w Wenecji, zauważonym w Gdyni, ludzkim i niepretensjonalnym „Bożym ciele” Jana Komasy. Po premierze w Gdyni ludzie nie chcieli wypuścić reżysera, a owacjom na stojąco nie było końca. Jest to nasz kandydat na Oskara. Na czym polega siła tego filmu?
MW: „Boże Ciało” Jana Komasy jest filmem uniwersalnym. Dotyka tematu, z którym identyfikować się dziś może wielu, zwłaszcza młodych ludzi na całym świecie. Chodzi o potrzebę przynależności do jakieś wspólnoty i wartości duchowe. Jedno i drugie jest dziś w zmaterializowanym, zrutynizowanym świecie pozbawionym autorytetów – towarem deficytowym. Daniel, brawurowo zagrany przez Bartosza Bielenię udaje księdza. Dzięki temu ten dotąd wykluczony, marginalizowany młody człowiek z poprawczaka staje się ważnym członkiem parafialnej wspólnoty. Dzięki poczuciu empatii wie jak nawiązać dialog ze swoimi parafianami, jak łączyć ludzi ze sobą w czynieniu dobra, jak wybaczać i akceptować. Film był pokazywany na kilku najważniejszych światowych festiwalach, między innymi w Wenecji i w Toronto, i wszędzie tam był odbierany jako dzieło ważne, w pełni zrozumiałe i trafiające w nastroje ludzi poszukujących duchowości, dalekiej od fasadowej wiary i instytucjonalnego Kościoła. Bo też według Komasy religijność okazuje się prawdziwa, kiedy odrzuca pozór rytuału i ślepej wiary. To psychoterapeutyczny moralitet, znakomicie, z nerwem opowiedziany.