Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi

Janusz Paweł Tryzno i Jadwiga Tryzno – twórcy Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi, fot. wikimedia commons

28 maja 2021 r. zmarł na Covid-19, Janusz Tryzno, polski malarz, grafik, rysownik, twórca unikalnej placówki, jaką jest Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi, znawca tradycyjnych technik drukarskich. Był wielkim pasjonatem z wizją. Za największe swoje osiągnięcie uważał uratowanie historycznego zbioru matryc i urządzeń z Odlewni Czcionek Idźkowski i Ska w Warszawie oraz odkrycie matryc nieznanego kroju pisma „Brygada” i oddanie go do powszechnego, komputerowego użytku z okazji 100-lecia Niepodległości Polski. Najważniejszym jego dziełem artystycznym była złożona z czcionek w kwadracie matryca angielskiej wersji manifestu Kazimierza Malewicza pt. „Suprematism”. Wśród wielu odznaczeń, które zostały mu przyznane jest m.in. Nagroda Miasta Łodzi i Medal Stulecia Odzyskania Niepodległości wręczona przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Jego działalność artystyczna uzyskała nagrodę WALTERA TIEMMANA w Lipsku oraz medal w konkursie na NAJPIĘKNIEJSZE KSIĄŻKI ŚWIATA, natomiast działalność muzealna otrzymała Nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Historyków Drukarstwa.

Urodził się w 1948 r. w Szczecinie, z którego rodzice wkrótce przenieśli się do Łodzi. W latach 1967-1968 był studentem Politechniki Łódzkiej na wydziale elektrycznym. Z powodu aktywnej roli jaką odegrał w organizacji marcowego strajku studentów, musiał odejść z Politechniki. W 1968 r. zdał egzamin do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi i do 1974 studiował na kierunku grafiki i fotografii. Dyplom zrobił u prof. Stanisława Fijałkowskiego i prof. Zbigniewa Dłubaka. W 1972 r. ożenił się z Jadwigą Borowiec i został ojcem syna Pawła Tryzno.

W 1980 – razem z nieżyjącymi już Zdzisławem Jaskułą i Andrzejem Graczykowskim oraz Zbigniewem Janeczkiem założył wydawnictwo książkowe CORRESPONDANCE DES ARTS. W tym czasie była to ekstrawagancja, dla wielu niezrozumiała. Wydawnictwa podziemne wydawały głównie tzw. bibułę, w jak największych nakładach, tymczasem oni zaczęli wydawać książki artystyczne w minimalnej ilości do 100 egzemplarzy, głównie z poezją podziemnych poetów. Nie wykluczało to też wydawania takiej bibuły jak np. „Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego w nakładzie 4 tys. egzemplarzy.

Podczas stanu wojennego powstało sześć artystycznych tomików Correspondance des Arts łączących poezję z grafikami. Ich pierwsza wystawa odbyła się w British Library w Londynie w 1985 r. Po tej wystawie British Library kupowała wszystkie kolejne książki, dostarczając w ten sposób środków na dalszą działalność wydawnictwa. Książki artystyczne CdA powstawały najpierw w pracowni na strychu przy ul. Sterlinga 14, potem w pracowni plastycznej, na 10 piętrze bloku przy ul. Zgierskiej 142, następnie w Muzeum Artystów przy Tylnej 16 aż do znalezienia dla nich idealnego miejsca w willi Henryka Grohmana, kolekcjonera i mecenasa sztuki graficznej przy ul. Tymienieckiego 24.

W 1990 r. Janusz Tryzno wraz z żoną za 100 dolarów i 500 tys. starych złotych polskiech założył fundację CORRESPONDANCE DES ARTS, której misją stało się uprawianie sztuki książki. W latach 1991- 1992 – jako wydawca i twórca książek artystycznych współpracowała też z fundacją KONSTRUKCJA W PROCESIE prowadząc warsztat typograficzny w Muzeum Artystów przy ul. Tylnej 14 w Łodzi. A w 1993 roku razem z żoną powołali do życia Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi przy ul. Tymienieckiego 24.  

W ciągu prawie 30-tu lat działalności Muzeum Książki Artystycznej, Janusz Tryzno stworzył samodzielnie lub współpracując, kilkadziesiąt książek artystycznych, druków specjalnych, instalacji, pokazywanych na wystawach w kraju i za granicą.

W jego dorobku od pierwszej książki „ROK POLSKI” (1980), kolejnymi bardzo ważnymi były: NIEWIELE WIĘCEJ (1985), ”BIBLIOGRAPHY & DRAWINGS BY ZBIGNIEW BRZEZINSKI” (1993/2015), „BRAMY JEROZOLIMY” (2000), „ORFEUSZ I EURYDYKA” (2004), aż po  „PAKT RIBBENTROP/MOŁOTOW” (2019). Oprócz książek był twórcą instalacji książkowych: SKRYPTORIUM, które były pokazane na Międzynarodowych Targach Książki we Frankfurcie w 2000 r., w Warszawie 2001 r., STUDNIA na otwarcie Biblioteki Aleksandryjskiej w 2002 r., GILGAMESH na otwarcie Biblioteki Narodowej w Singapurze w 2005 r., STEP BY STEP PRINTING SUPREMATISM w 2015 r. w Warszawie i w Szczecinie oraz w Bibliotece Kongresu w Waszyngtonie.

Książki wydawnictwa są realizowane w małym nakładzie, cechują się ręczną robotą, oryginalną grafiką, nietypową oprawą, różnorodną bryłą, związkiem z różnymi dziedzinami sztuki oraz historią książki. Niektóre z nich są częścią „projektów CdA”. Nie są podporządkowane celom komercyjnym. Tylko druki CdA, których sporą część stanowią tomiki poetyckie, powstają na zamówienie.

Już od połowy lat 80. twórcy Muzeum interesowali się też książkami wydawanymi przez oficyny emigracyjne, których dorobek był w kraju nieznany ze względu na obowiązującą do lat 90. cenzurę. Były to w Londynie: Officina Typographica Stanisława Gliwy, Oficyna Poetów i Malarzy Czesława i Krystyny Bednarczyków, Gaberbocchus Press Franciszki i Stefana Themersonów, we Florencji: Stamperia Polacca Samuela Tyszkiewicza. Nawiązane zostały kontakty z Marią Gliwą, która przeniosła się po śmierci męża do Dublina, z Krystyną Bednarczyk, która oferowała warsztat Oficyny Poetów i Malarzy, z synami i spadkobiercami Samuela Tyszkiewicza oraz opiekunką spuścizny po Stefanie i Franciszce Themerson – Jasią Reichardt.

Ogromna spuścizna Oficyny Gliwy znalazła jednak wcześniej miejsce w Książnicy Miejskiej im. M. Kopernika w Toruniu i Muzeum Narodowym we Wrocławiu. W 2012 r. w Katedrze Edytorstwa i Nauk Pomocniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim powstało Archiwum Oficyny Poetów i Malarzy. Częściowo udała się tylko kooperacja z Jasią Reichardt – w Muzeum Książki Artystycznej powstało kilka egzemplarzy artystycznej książki dla dzieci zaprojektowanej przez Themersonów pt:. „Żółte, zielone, czerwone, niebieskie…”, była to już trzecia książka wydawnictwa poświęcona ich twórczości.

W momencie powołania Muzeum Książki Artystycznej na jego książkowe zbiory składały się własne książki i druki wydawnictwa Correspondance des Arts oraz wymienione dzięki nim dzieła innych artystów, zwłaszcza zagranicznych. Książek Correspondance des Arts było niewiele (12 tytułów), ale budziły duże zainteresowanie za granicą, gdyż po latach pojawiło się prywatne, niezależne wydawnictwo zza żelaznej kurtyny.  Ponadto wydawnictwo Correspondance des Arts było absolutnie inne, niepodobne do dominujących na „rynku” książek tzw: private press. Nie znając wzorów poprzedników twórcy szukali własnych dróg. Nie mając dostępu do materiałów (np. papieru) nauczyli się go sami ręcznie czerpać.

Z książką artystyczną łączą się inne dziedziny sztuki jak: grafika, typografia, fotografia, sztuka papieru, instalacje, projektowanie pism… W muzeum pojawiają się wystawy czasowe prezentujące osiągnięcia w tych dziedzinach, które mogą przekładać się na wartości dzieł książkowych. Wiedza na ten temat gromadzona jest w wielojęzycznej bibliotece „książek o książkach”. Biblioteka ta powstaje z darów osób prywatnych, związanych z tematem książki. Od kilku lat oczekuje na rozpakowanie księgozbiór prof. Alfreda Świerka z Moguncji liczący ponad 1000 książek. Mniejsze dary też są liczne: druki bibliofilskie stare i nowe, katalogi artystów, rzadkie czasopisma artystyczne, itp. Zbierane są też przykłady prac wybranych artystów z dziedziny projektowania. Jednym z nich jest prof. Leon Urbański, którego projekty książek trafiły do muzeum razem z fachową, typograficzną biblioteką, zbieraną przez niego w tapczanie w czasach komunistycznego reżimu.  Muzeum nosi się z zamiarem zbierania z tego okresu jak najwięcej przykładów polskiej sztuki książki, która istniała wbrew wszystkim warunkom potrzebnym jej do życia i rozwoju (cenzura, odcięcie od historii, brak zasobów przedwojennych, zakazy posiadania sprzętu, socrealistyczna polityka kulturalna, bieda społeczeństwa itd.).

Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi, fot. Marcin Sokołowski
Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi, fot. Marcin Sokołowski

W Muzeum znajduje się też kolekcja urządzeń technicznych w zakresie drukarstwa, papiernictwa, introligatorstwa. Maszyny i urządzenia zbierane są od 1986 r., po to, aby muzeum miało warunki do niczym nie ograniczonego tworzenia książek artystycznych. Na maszynach można więc drukować książki od formatu A5 do A0, a w części przygotowawczej używać zarówno czcionek drewnianych, jak i metalowych różnych krojów i punktacji przez skład ręczny, linotypowy, czy do składu monotypowego. Muzeum jest też wyposażone w sprzęt do produkcji czcionek drewnianych i metalowych, urządzenie do produkcji papieru czerpanego, warsztat technik szlachetnych. Maszyny kolekcjonowane są też ze względu na ich wartość zabytkową.

Janusz Paweł Tryzno pragnął stworzyć przede wszystkim możliwie wszechstronny, dobrze wyposażony w narzędzia i materiały warsztat dla artystów tworzących książki, obiekty książkowe, ręcznie robione druki, papiery, oprawy.  Do lat 80. nie było możliwe mieć prywatnie tego, co służyło do druku. Gdy na skutek przemian ustrojowych zaczęły powstawać prywatne drukarnie, brakło w nich miejsca do uprawiania sztuki książki. Nikomu niepotrzebne urządzenia z epoki Gutenberga: matryce, czcionki, prasy,  lądowały na złomowiskach. To był najlepszy czas na ratowanie zabytków dla potrzeb sztuki książki. Janusz Tryzno zdając sobie sprawę z ograniczeń, jakie miał – wybierał sprzęt sprawny, prosty w obsłudze, możliwie najmniejszych gabarytów, komplementarny względem siebie, składający się na całość podstawowych procesów w sztuce książki. Mniejsze znaczenie miały dla niego: piękna forma urządzenia, znana marka, czy data produkcji.

Tekst na podstawie materiałów przesłanych przez panią Jadwigę Tryzno.

*

Strony internetowe:

www.book.art.pl

www.kulturalnyspacer.pl

https://issuu.com/bookartmuseum

*

G A L E R I A

Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi

Fotografie: Marcin Sokołowski, lipiec 2021 r.

Fot. Jacek Gwizdka, 2017 r.

Zobacz też:




Londyńska „Oficyna Poetów i Malarzy”

Feliks Topolski na początku lat 60. oficynę wydawniczą Bednarczyków ściągnął do podmostowej arkady, sąsiadującej z jego pracownią.
Feliks Topolski na początku lat 60. oficynę wydawniczą Bednarczyków ściągnął do podmostowej arkady, sąsiadującej z jego pracownią.


Jan Wiktor Sienkiewicz

W 1948 roku nękali ludzi pióra i plastyków na emigracji: zróbmy coś razem. Załóżmy towarzystwo. Ale Polaków bardzo interesowały personalia. Co? Kozłowski też się zgodził? Jak ten grafoman to nie ja! Wsparł ich tylko profesor Marian Pankowski z Brukseli. Przesłał depeszę: Nie zawracajcie sobie głowy z towarzystwem, bo z tego zawsze będą jakieś kwasy. Macie siłę – róbcie sami. Przeczytali i Czesław powiedział: on ma rację! Tak powstała „Oficyna Poetów i Malarzy”.

Arkady londyńskiego mostu Hungerford, niedaleko stacji metra Waterloo, do 1989 roku były miejscem gdzie królowała polska książka i sztuka. A wszystko to za sprawą Krystyny i Czesława Bednarczyków oraz malarza Feliksa Topolskiego (1907-1989), który na początku lat 60. oficynę wydawniczą Bednarczyków ściągnął do podmostowej arkady, sąsiadującej z jego pracownią.

Jeszcze przed II wojna światową, w 1935 roku, warszawskie „Wiadomości Literackie” wysłały Feliksa Topolskiego służbowo do Londynu, celem dokumentacji uroczystości koronacyjnych Jerzego V. Artysta z zadania wywiązał się doskonale, wykonał serie rysunków – szkiców brytyjskiej rodziny królewskiej, jednak do Warszawy już nie wrócił. Został w Londynie, gdzie szybko znalazł miłośników i odbiorców swojej twórczości. W czasie II wojny światowej, jako jedyny z Polaków mianowany został Artystą Wojny (War Artist) i ze szkicownikiem objechał wszystkie teatry wojenne świata.

Feliks Topolski 1976 r., fot. Jorge Lewiński.
Feliks Topolski 1976 r., fot. Jorge Lewiński.

Po II wojnie, dzięki bliskiej przyjaźni z księciem Filipem, Topolski otrzymał jedną z arkad pod mostem Hungerford z przeznaczeniem na pracownię. Artysta i jego podmostowa pracownia, zwłaszcza pod koniec lat 60., stała się swoista przystania dla przeróżnych artystów i „dziwnych postaci”, a sam malarz przyjmowany na królewskich salonach, stał się nawet kimś w rodzaju „guru hipisów”: Drzwi jego pracowni były zawsze otwarte. Nie było dla niego problemem zjeść jednego dnia śniadanie razem z Cyrankiewiczem, a obiad z Andersem. Londyńscy „niezłomni” nie szarpali jednak za to Feliksa, czuli przed nim respekt. Anglicy tez go szanowali, Elżbieta II ma sporo jego prac. Nic dziwnego, ze doczekał się własnego muzeum jeszcze za życia – mówi Krystyna Bednarczykowa. Memoir of the Century jest jedyną polską żywą galerią, która funkcjonuje jako muzeum jednego artysty w pejzażu londyńskiego South Bank, w towarzystwie kompleksu Royal Festival Hall.

Na początku lat 50. XX wieku, Feliks Topolski wpadł na pomysł drukowania własnej „Kroniki” – w formie autorskiego rysunkowego pisma. Zaprosił do współpracy Czesława i Krystynę Bednarczyków. Pomysł okazał się zjawiskiem interesującym i niepowtarzalnym. Nie przyniósł jednak żadnych finansowych korzyści.

Jak wspomina Krystyna Bednarczykowa: Szybko zmontowaliśmy artystyczny tercet. Topolski ozdabiał nasze książki, a myśmy drukowali jego „Kronikę” po tysiąc egzemplarzy pisma co dwa tygodnie. Odbijaliśmy „Kronikę” w pięknej technice – w blokach – siedem, dziesięć razy zmieniając kolory i przepuszczając tę sama kartkę przez maszynę. Podkłady wycinaliśmy najpierw z drewna a potem z linoleum. Topolski kochał blok, kiedy po latach musiał przejść na litografię – był głęboko nieszczęśliwy. Całe to, niestety deficytowe, przedsięwzięcie trwało do 1956 roku i nigdy już (pomimo planów artysty) nie zostało wznowione. Do dzisiaj prawie wszystkie numery „Kroniki” można nabyć w pracowni Feliksa Topolskiego, która udostępniana jest dla publiczności przez syna – Daniela i córkę Teresę, cztery razy w roku.

Krystyna i Czesław Bednarczykowie
Krystyna i Czesław Bednarczykowie

Bednarczykowie poznali się w Budrio koło Bolonii latem 1945 roku. Czesław Bednarczyk był majorem Wojska Polskiego, który przeszedł z generałem Andersem szlak bojowy, Krystyna zaś przerzucona z Polski łączniczką Armii Krajowej, której komórka został rozszyfrowana przez Niemców, a prawie wszyscy jej członkowie rozstrzelani. W 1947 roku Bednarczykowie przyjechali do Anglii. Żeby żyć, Krystyna nocami szyła, a w dzień dorabiała jako kelnerka. Czesław Bednarczyk układał tory kolejowe. Po paru miesiącach, jak wspomina żona, zaczął słabnąć, sczerniał, zaczął szukać innej pracy. najwięcej oficerów od Andersa – wspomina Bednarczykowa – zahaczyło się wtedy w fabryce biszkoptów. Układali je w pudełkach. Czesław dostał adres tej fabryki i nazwisko majora F., który mógł załatwić pracę. – A Pan w jakiej formacji służył? – zaciekawił się major F. – W piechocie. – Piechota? A … a to chyba nic z tego- posmutniał. – Tu u nas raczej kawaleria. Nie przyjęli go do biszkoptów.

Trzeba przypomnieć, iż w okresie, kiedy rodziła się w Bednarczykach myśl założenia drukarni, pomieszkiwali oni w londyńskim Domu Pisarza na Finchley Road. Dom ten miał raczej charakter „artystycznego pośredniaka” czy akademika pełnego „pisarskiej biedoty”. Finchley Road to nie była świątynia artystów, raczej noclegownia.

Trudno było przed współmieszkańcami ukryć fakt, iż Czesław Bednarczyk kupił właśnie swoją pierwszą maszynę drukarską napędzana noga. W Domu Pisarza zaczęły się awantury: Drukarnia? Będzie hałas, będą wibracje! Bielatowicz strasznie się buntuje, że nie będzie mógł spokojnie zjeść.

Mimo przeszkód, to tutaj, w Domu Pisarza, z pomocą i doświadczeniem młodej drukarskiej parze przyszedł Stanisław Gliwa, przedwojenny artysta i niezastąpiony fachowiec, znający tajniki sztuki drukarskiej. Swoje pierwsze książki „Chwilę nocną” Jana Olechowskiego i „Pola minowe” Mariana Czuchnowskiego, złożyli sami, ale drukowali jeszcze w cudzej oficynie.

oficyna2„Kronika” Topolskiego stała się wspaniałym polem doświadczalnym dla młodej Oficyny. Logo zaprojektował artysta – malarz i grafik – Zygmunt Turkiewicz.

W maju 1966 roku, dziesięć lat po zamknięciu „Kroniki” Feliksa Topolskiego, polskie środowisko artystyczne otrzymało swoje, jak to kreślił Stanisław Frenkiel, okno wystawowe na świat. Ukazał się w Londynie, w języku polskim, pierwszy numer kwartalnika „Oficyna Poetów i Malarzy”.

Nikt wówczas nie wiedział jak długi żywot będzie miała ta, dosyć ryzykowna (jak na polska emigrację) inicjatywa. W tych czasach emigranci nie znali jeszcze języka angielskiego, mocno potrzebowali polskiej książki i polskiej gazety. Niestety, przede wszystkim – jak mówi Krystyna Bednarczyk – ku rozpaczy pisarzy potrzebowali bardziej polskich gazet codziennych, niż polskiej literatury, potrzebowali raczej informacji, gdzie kupić kiełbasę.

Przez piętnaście lat, od maja 1966 roku do maja 1981 roku, w swoim kwartalniku, oprócz poezji, drukowali specjalne wkładki z reprodukcjami dzieł malarzy, rzeźbiarzy, grafików, jak też reprodukcje prac z zakresu rzemiosła artystycznego. Pośród 57 numerów kwartalnika, aż 40 reprodukuje dzieła 34 artystów, w tym 26 twórców polskiego pochodzenia. Swoje prace zaprezentowali w „Oficynie Poetów i Malarzy”: Feliks Topolski, Jan Lebenstein, Krystyna Sadowska, Władysław Szomański, Antoni Dobrowolski, Zygmunt Turkiewicz, Tadeusz Koper, Stanisław Elaszkiewicz, Ryszard Wietecki, Leon Romanow, Wyndham Lewis, Tadeusz Beutlich, Tadeusz Piotrowski, Stanisław Frenkiel, Adam Hofman, Marek Żuławski i wielu innych.

Obok ścian wystawowych trzech najważniejszych dla „polskiego Londynu” galerii sztuki, prowadzonych w stolicy Anglii po II wojnie światowej przez Polaków: Grabowski Gallery (czynnej na rynku londyńskim w latach 1959-1975), założonej przez aptekarza Mateusza Grabowskiego; Drian Gallery (pracującej w latach 1957-2001), której założycielka i dyrektorką była Halina Nałęcz oraz Centaur Gallery (otwartej nieprzerwanie w latach 1960-2000) Jana i Dinah Wieliczków, polscy artyści mieli w „Oficynie Poetów i Malarzy” Bednarczyków specjalne okno wystawowe.