
Witryna podróżnika


Zjawy z wyspy Rapa Nui
Czesław Sornat (Austin, Teksas)
Skakał ze spadochronem, był na kilku safari w Afryce, odbył wyprawę na Kilimandżaro, kilka tygodni spędził z plemieniem Berberów na Saharze. Beznadziejnie zakochany w kulturze Polinezji, żył na wielu wyspach wraz z ich mieszkańcami. Pomagał w budowie/wypalaniu łodzi polinezyjskiej na Cook Island. Kilka miesięcy spędził w klasztorze w Tybecie. Stał przed lufami karabinów, gdyż przeżył pierwszą i drugą rewolucję w Afganistanie. Był aresztowany przez SAWAK (bezpiekę Szacha Iranu), przeżył ucieczkę Szacha i przyjazd Khomeiniego. Zatrzymany przez Talibów w Ghazni – w sercu Talibanu. Przeżył stan wojenny na Fiji, gdzie dwukrotne był aresztowany jako szpieg. Zaprzyjaźnił się z księżniczką z Tonga. Podróżował zardzewiałym i rozsypującym się statkiem „Dedele” po wyspach archipelagu Vanuatu (gdzie mieszkają kanibale), dzięki kapitanowi Machi, czyli Maciejowi Bocheńskiemu, ktòry osiadł tam po wojnie. Adoptowany przez rodzinę polinezyjską na Bora Bora i przez rzeźbiarza z Rapa Nui (na Wyspach Wielkanocnych).
Read more
Wołyń – podróż sentymentalna
Alf Soczyński (Wrocław)
Jedziemy przez jakiś czas przez teren stanowiący rezerwat czernicy. Ta niepozorna czarna jagoda towarzyszyła mi od dzieciństwa. Z racji osobistych wspomnień z najwcześniejszych lat życia, spędzonych wśród wyrosłych na tej ziemi, nieobecnych już członków najbliższej rodziny, czernica stała się w mojej świadomości wręcz wzruszającym symbolem wielu rzeczy – pachnącego dywanu lasu, rodzinnych stron i domu, legendarnego i realnego Wołynia, także wszystkiego najlepszego, co człowiek zawdzięcza nieskażonym przez miasta i przemysł, leśnym ostojom.
Read more

Trzy młyny nad rzeką Łupią
Zygmunt Wojski (Wrocław)
Najbliżej naszego domu na ulicy Łowickiej 105 w Skierniewicach znajdował się młyn pana Tadeusza Cieplińskiego. Schodziło się z górki od ulicy Łowickiej i zaraz po przeciwnej stronie rzeki Łupi stał i nadal stoi pokaźny budynek z czerwonej cegły, To właśnie ten młyn, do którego droga wiodła przez drewniany most. Pod mostem upust, a od strony miasta spiętrzona, dość głęboka woda, ulubione kąpielisko w upalne dni. Kilkakrotnie na sankach woziłem do tego młyna worki ze zbożem do zmielenia na śrutę i mąkę. Gdy spadł śnieg, zjeżdżaliśmy z dwóch dość spadzistych górek na sankach.
Read more
Teksaskie opowieści. Śladami prezydenta Lyndona B. Johnsona.
Joanna Sokołowska-Gwizdka (Austin, Teksas)
Rozpoczynamy nową serię p.t. „Teksaskie opowieści”. Artykuły będa połączone z kanałem na You Tube, na którym pokażę filmy o Teksasie i opowiem o różnych ciekawych miejscach i postaciach. Pomysł powstał w okresie pandemii. Skoro nie mogłam, jak co roku, polecieć na kilka miesięcy do Polski, zaczęłam się przyglądać temu, co było blisko, czyli historii Teksasu. Zagłebiając się w temat zobaczyłam, jak bardzo Teksas jest piękny, róznorodny i ile ciekawych miejsc można tu odwiedzić. Słynna podróżniczka Elżbieta Dzikowska, powiedziała mi w tamtym roku w wywiadzie, że nie podróżowała nigdy tylko dla siebie, ale przede wszystkim po to, aby pokazać świat tym, którzy podróżować nie mogą. To mnie zainspirowało. Ja też przecież mogę pokazać miejsca w Teksasie, do których wiele osób z Polski nigdy nie dotrze. Życzę zatem ciekawej wirtualnej podróży po Teksasie i jego historycznych zakamarkach.
Read more
Urodzony do przygody
Z Elżbietą Dzikowską podróżniczką, dziennikarką, krytykiem sztuki, pisarką, reżyserem filmów dokumentalnych, autorką programów telewizyjnych i radiowych oraz wieloletnią życiową partnerką Toniego Halika (1921-1998) – rozmawia Joanna Sokołowska-Gwizdka.
Read more
Rumunia (1966, 1969, 1970 i 2001)
Zygmunt Wojski (Wrocław)
Mój pierwszy pobyt w Bukareszcie miał być krótki, ale stało się inaczej. W moim przedziale pociągu z Sofii do Bukaresztu jechała też Francuzka Jeannine. Czytała jakąś książkę w języku francuskim, ale z przerwami, bo pewien starszy Rumun bawił ją rozmową. Dopiero gdy pociąg wjeżdżał na peron Dworca Północnego w Bukareszcie odważyłem się zapytać ją, czy może mi polecić jakiś tani hotel w tym mieście. Odparła, że nie zna miasta, ale zaraz spotka się ze swoimi rumuńskimi przyjaciółmi i zapyta ich. Na peronie czekała pani Victoria Mihailescu, matka Magdy, przyjaciółki Jeannine, w towarzystwie pewnego Kongijczyka. Zagadnięta przez Jeannine na temat hotelu pani Victoria rzekła do mnie: „Teraz jedzie pan do nas, a potem zobaczymy”. Okazało się, że potem było już za późno, by szukać hotelu i zostałem na noc u Państwa Mihailescu. Zresztą na kilka nocy. I tak zaczęła się moja przyjaźń z całą rodziną, a także z Jeannine. Czułem się tam znakomicie, gdyż moi gospodarze byli ogromnie gościnni i traktowali mnie jak członka rodziny. Podczas moich kolejnych pobytów w Rumunii zawsze zatrzymywałem się w tym gościnnym domu.
Read more